Małopolska policja zatrzymała 48-letnią kobietę, która fałszywie zaalarmowała o podłożeniu bomb w urzędzie gminy i urzędzie skarbowym w Proszowicach koło Krakowa (Małopolskie). Okazało się, że miała zobowiązania wobec fiskusa.
Kobieta postawiła na nogi miejscową policję, straż pożarną oraz oba urzędy w piątek rano. Najpierw zadzwoniła do urzędu gminy informując, że na parkingu przed budynkiem została podłożona bomba. Z urzędu trzeba było ewakuować blisko 100 osób. Chwilę później miejscowa policja odebrała kolejny telefon o podłożonym ładunku. Następna bomba, jak zapewniał kobiecy głos, miała być w proszowickim urzędzie skarbowym. Tym razem nie zdecydowano się na ewakuację urzędników. A policjanci nabrali podejrzenia, że ktoś bawi się z nimi w kotka i myszkę. Rozpoczęto poszukiwania tajemniczej informatorki. Po numerach telefonu ustalono, że sprawczynią jest 47-letnia mieszkanka wsi leżącej nieopodal małopolskich Słomnik. Jak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, tłumaczyła, że była sfrustrowana, bo ma kilkutysięczne zobowiązania wobec fiskusa. - Pierwszy raz nam się zdarzyło, by fałszywy alarm był dziełem kobiety. Dotychczas dzwonili albo mężczyźni, albo nastolatki - mówią śledczy. Kobieta została przesłuchana w prokuraturze. Postawiono jej zarzut narażenia życia i zdrowia wielu osób. Dostała też dozór policyjny. Za fałszywe alarmy stanie teraz przed sądem.
Źródło: Gazeta Wyborcza Kraków
http://krakow.gazeta.pl/krakow/1,35798,8148765,Z_zalu_wobec_fiskusa_wymyslala_alarmy_bombowe.html