Tak Viktor Orbán poradził sobie z Trybunałem Konstytucyjnym
Już w 2011 r. weszła w życie nowa węgierska konstytucja. Jej zapisy ograniczały rolę Trybunału Konstytucyjnego. Po reformie Orbana miał on przede wszystkim badać zgodność z ustawą zasadniczą takich praw jak: do życia, godności, do ochrony danych osobowych, do wolności myśli, sumienia i wyznania oraz praw związanych z obywatelstwem węgierskim.Ograniczone zostało natomiast prawo do orzekania zgodności z konstytucją ustawy budżetowej - jej realizacji, a także podatków i świadczeń socjalnych. Dzięki temu udało się nałożyć podatki na banki i sklepy wielkopowierzchniowe.Liczba sędziów wzrosła z 11 do 15, a ich kadencja została wydłużona o trzy lata (trwa obecnie 12 lat). Sędziowie nadal są wybierani przez parlament i muszą uzyskać poparcie 2/3 posłów.Zgromadzenie Narodowe ma też uprawnienia do wyboru przewodniczącego Trybunału- wcześniej sędziowie dokonywali tego we własnym gronie.W 2013 r. partia Victora Orbána - co istotne -anulowała orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego sprzed 1 stycznia 2012 r. Powstał także dodatkowy zapis, w myśl którego TK może orzekać jedynie w sprawach proceduralnych. Zostały również wyeliminowane praktyka konstytucyjna i precedens.Wszyscy obrońcy rzekomo zagrożonej polskiej demokracji mogą być spokojni- skoro Węgrom reformy zapewniło m.in. ograniczenie roli Trybunału Konstytucyjnego i dzięki temu udało im się zmienić swój kraj na lepsze, to uda się to również nad Wisłą - dodaje publicystka portalu polskaniepodlegla.pl.
Autor:pb