Ta formuła się wyczerpała. Wielokrotnie proponowaliśmy jej zmianę. Konkretne propozycje zostały złożone już 7 lat temu. Zmieniali się kolejni premierzy, ministrowie, przewodniczący TK i każdy z nich odkładał problem na później. Teraz nie ma do czego wracać. Konieczne jest nowe otwarcie, nowy model. Ta forma dialogu – komisja trójstronna – powinna przejść do historii.
Związek ma jednak przecież swoje postulaty, propozycje konkretnych rozwiązań, chociażby te dotyczące ograniczenia umów na czas określony. Na rozmowach w tych sprawach powinno wam zależeć.
Prace w komisji zawiesiliśmy pięć miesięcy temu. W tym czasie naszymi propozycjami nikt się nie zajął, choć przecież są to gotowe rozwiązania. Rozmawiamy z pracodawcami i prezydentem.
Jak ma wyglądać oczekiwany przez związki model dialogu?
Roboczo chcemy, by nowa instytucja nazywała się rada dialogu społecznego. Powinna powstać przy Sejmie i dysponować zapleczem eksperckim, kompetencjami do przygotowywania projektów aktów prawnych. Dobrym rozwiązaniem byłoby przyznanie jej pośredniej inicjatywy ustawodawczej. Rząd byłby zobowiązany do rozpatrzenia projektów rady albo rozwiązań wypracowanych w drodze konsensusu przez stronę związkową i pracodawców.
Jakimi zagadnieniami miałaby się zajmować rada dialogu społecznego?
Na jej forum powinny być prowadzone wszystkie rozmowy i uzgodnienia dotyczące m.in. kodeksu pracy, przestrzegania prawa pracy, zmian w ustawach o związkach zawodowych i organizacjach pracodawców czy kwestie dotyczące prowadzenia sporów zbiorowych. Oczywiście rada powinna mieć też wpływ na określanie wszystkich wskaźników niezbędnych do ustalania zasiłków, pomocy społecznej, wynagrodzeń itp. Niezależnie od tego partnerzy społeczni powinni mieć też wpływ na dysponowanie środkami Funduszu Pracy i Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych.
Kto by rozliczał radę z efektów jej działania?
Co roku w Sejmie przeprowadzona byłaby ocena stanu dialogu społecznego. To posłowie ocenialiby władzę wykonawczą w tym zakresie. Poza tym nadzór nad tym, co się dzieje w radzie, mieliby zwykli obywatele. Proponujemy, by wszystkie materiały, projekty, opinie itp. były jawne. Dzięki temu dialog stanie się przejrzysty, a każdy zainteresowany będzie mógł poznać stanowiska stron, wszystkie argumenty za i przeciw pojawiające się w danej sprawie. Oczywiście takie dane powinny być dostępne na specjalnej stronie internetowej, a także dzięki bezpośrednim relacjom z prac rady i pisemnym biuletynom.
Kto wchodziłby w skład wspomnianego gremium?
Osoby działające w interesie związków zawodowych, pracodawców i przedstawiciele rządu. Tyle tylko, że przewodniczącego tej rady i jej członków mianowałby marszałek Sejmu. Poza tym należy zmienić kryteria reprezentatywności, chociażby po stronie organizacji pracodawców, które obecnie działają czasem jako podmioty lobbystyczne. Chcemy, by za reprezentatywne były uznawane tylko te organizacje, które posiadają zdolność do zawierania ponadzakładowych układów zbiorowych w imieniu swoich członków. Inne kryterium: 50 proc. organizacji członkowskich danej centrali posiada zdolność do zawierania zakładowych układów zbiorowych. Za reprezentatywne byłyby też uznawane zrzeszenia posiadające 2-proc. udział w rynku przedsiębiorców będących jednocześnie pracodawcami.
A po stronie związkowej nie ma propozycji zmian reprezentatywności.
Nie na szczeblu krajowym. Chcemy jednak podnieść progi reprezentatywności dla zakładowych organizacji, by wymusić konsolidację ruchu związkowego. W ten sposób pracodawcy będą mieli silnego i stabilnego partnera do rozmów.
Kiedy pana zdaniem mogłyby pojawić się zręby nowych rozwiązań? I co stanie się, gdy proponowane przez związki rozwiązania nie zostaną uwzględnione?
Jeżeli sprawa będzie potraktowana poważnie i włączy się w nią rząd, to myślę, że do końca tego roku może powstać projekt nowej ustawy, która określi zasady prowadzenia dialogu. Czekamy teraz na odpowiedź pracodawców. Jesteśmy gotowi do rozmów. Szybki powrót do dialogu jest w interesie państwa. Jego brak w końcu zostanie zauważony w Europie. Nie chcemy się skarżyć na Polskę na forum międzynarodowym, ale w obecnym stanie naruszane są nie tylko konstytucyjne normy, lecz również zobowiązania międzynarodowe. Długo nie da się udawać, że brak dialogu nie jest problemem. Jeśli będziemy ignorowani, to użyjemy wszelkich form nacisku, by traktowano nas poważnie przy stole rozmów