– Było to podejście błędne, które zakończyło się katastrofą – mówi „DGP” Krzysztof Parulski, naczelny prokurator wojskowy, który koordynuje pracę polskich oskarżycieli w Rosji. Dodaje, że z już odczytanych zapisów czarnych skrzynek wynika, że piloci przed samą katastrofą rozumieli, że się rozbiją. – Załoga miała tę świadomość – mówi Parulski. Czy piloci rozmawiali przed katastrofą z kimś z pasażerów? – Nie mamy dowodów, by takie rozmowy się toczyły. Ale nagrania z kokpitu samolotu będziemy jeszcze dokładnie analizować – powiedział nam szef wojskowej prokuratury.
Rosyjscy eksperci tłumaczą, w jaki sposób doszło do katastrofy. Ich zdaniem kapitan Arkadiusz Protasiuk nie zważał na ostrzeżenia o złej pogodzie i podjął decyzję o lądowaniu. Dopiero przy podchodzeniu do lądowania piloci dostrzegli, że samolot nie zdoła trafić w punkt lądowania. Ten moment doprowadził do śmiertelnego błędu. Pilot zwiększył ciąg i nie wiadomo z jakiej przyczyny przychylił samolot w prawo. Jednocześnie próbował wzbić się do góry. – W rezultacie samolot zaczepił się o wierzchołki drzew, po czym pilot stracił kontrolę nad maszyną – opowiadał rosyjskiej agencji RIA Nowosti jeden z ekspertów badających przyczyny katastrofy. Czy pilot mógł uniknąć rozbicia się o ziemię? Ekspert twierdzi, że gdyby zaczął po prostu nabierać wysokości po prostej, istniałaby szansa.
Rosjanie od początku twierdzili, że była to wina pilota. Ale mówili też, że nie znał rosyjskiego. A znał go znakomicie. Że nie znał lotniska – tymczasem to on był drugim pilotem, który leciał trzy dni wcześniej z premierem Tuskiem do Smoleńska. Świetnie znał lotnisko Siewiernoje.
Strona rosyjska przekazała Polakom trzecią czarną skrzynkę znalezioną na miejscu katastrofy. Dzisiaj dotarła do Polski. W Rosji wciąż trwają prace nad rozszyfrowaniem nagrań z dwóch pozostałych. – Polscy i rosyjscy specjaliści synchronizują nagrania rozmów pilotów z danymi przebiegu lotu. Identyfikują dźwięki i szumy w kokpicie – powiedział rosyjski wicepremier Siergiej Iwanow. Dodał, że do momentu katastrofy silniki Tu-154M pracowały sprawnie.
Polscy prokuratorzy wojskowi zajmą się jeszcze jedną okolicznością. Zbadają autentyczność amatorskiego filmu nagranego tuż po katastrofie rządowego samolotu. Pod koniec filmu słychać odgłosy przypominające strzały i okrzyk „uciekajcie stąd”.
Prokuratorzy będą próbowali sprawdzić, czy rzeczywiście ktoś strzelał zaraz po rozbiciu się samolotu. Nie wykluczone, że to rosyjscy milicjanci oddali strzały w powietrze, by rozpędzić gapiów. Pod wpływem pożaru wystrzelić mogły też naboje z siedmiu pistoletów funkcjonariuszy BOR, którzy lecieli wraz z prezydentem. W Smoleńsku wciąż wydobywane są fragmenty samolotu, które utknęły głęboko w ziemi.
Biegli zidentyfikowali do wczoraj 20 fragmentów ciał. W sumie zidentyfikowano szczątki 64 ofiar katastrofy.
Źródło: Dziennik Gazeta Prawna