Co dziesiąty podatnik sprawdzany przez urzędy skarbowe twierdzi, że zarabiał na nierządzie. Urzędnicy mówią: - Koniec z tymi wykrętami! Utrzymujesz się z nierządu? Udowodnij!
Uzbrojeni w program porównujący nasze wpływy i wydatki urzędnicy skarbowi biorą na celownik np. młodych ludzi kupujących mieszkanie lub drogie auto. Fiskus ma prawo zapytać, skąd mamy pieniądze na dzieła sztuki, a nawet wczasy all inclusive. Musi też sprawdzić donosy i zareagować, gdy dostanie informację o "prowadzeniu wystawnego trybu życia".
W każdym roku polskie urzędy sprawdzają szczegółowo dochody i wydatki kilkuset podatników. Ci muszą odpowiedzieć, skąd mają pieniądze. Co dziesiąty mówi: płacą mi za seks.
Bo prostytucja jest jedyną nieopodatkowaną działalnością zarobkową w Polsce. Zakazane jest stręczycielstwo (nakłanianie do prostytucji) i sutenerstwo (czerpanie korzyści z prostytuowania się innej osoby). Ale prawo nie zabrania brania od klienta pieniędzy, gdy "usługi" świadczymy sami. Nierząd stał się więc łatwym sposobem potwierdzenia w skarbówce źródła wysokich dochodów. - I pewnie dlatego liczba "uprawiających" w Polsce nierząd szybko rosła - mówi Artur M. Brzeziński, doradca podatkowy.
Fiskus przez lata kapitulował przed takimi podatnikami. Ale w końcu wypowiedział im wojnę. Pyta, docieka i sprawdza, czy aby na pewno podatnik z nierządu żyje. - Tak, prosimy o przedstawienie dowodów - potwierdza Agnieszka Pawlak, rzeczniczka Izby Skarbowej w Łodzi.
Skąd ta zmiana? - Śledzimy na bieżąco orzecznictwo sądu administracyjnego we wszystkich spornych sprawach - wyjaśnia Pawlak. - Na podstawie wyroków zauważamy zmianę w podejściu sądu do zaufania wobec podatnika. Kiedyś wystarczyło, że podatnik "uprawdopodobnił" swoje zeznania. Dziś musi je udowodnić.
Dlatego w Łodzi podatnicy, którzy tłumaczą, że żyją z nierządu, są proszeni do zacisznego pokoju. Tu mogą porozmawiać z urzędnikiem (a drugi urzędnik jest świadkiem przesłuchania) i pokazać dowody: faktury z hoteli, zdjęcia, notatki z kalendarza, maile czy billingi. I podać namiary na swoich klientów - oni też trafią do "dyskretnego pokoju", by podczas przesłuchania potwierdzić zeznania podatnika.
- Zwykle nie dochodzimy do tego etapu. Wystarczy poprosić o dowody i podatnik już się z nierządu się wycofuje - mówi Agnieszka Pawlak.
Podobnie pracują już w innych skarbówkach. W Poznaniu tego rodzaju rozmowy prowadzi specjalnie przeszkolony pracownik. O co pyta? To jego tajemnica. - Tak jak dobry szef kuchni nie ujawnia swoich przepisów - śmieją się w tamtejszej izbie skarbowej.
Na Śląsku w ubiegłym roku utrzymywania się z nierządu nie udowodnił żaden podatnik. Próbowało się nim tłumaczyć kilka osób, ale wszystkie poległy w ogniu pytań. Nawet kobieta, która szczegółowo przygotowała legendę.
- Podawała miejsca spotkań, adresy hoteli, w kalendarzu miała zapiski potwierdzające daty. Podała świadków-klientów, a ci powiedzieli, że faktycznie płacili jej za usługi seksualne - opowiada Joanna Kruz z Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach. Urzędnicy dowiedli, że świadkowie to jej znajomi.
Zmianę podejściu do podatnika widzi mecenas Brzeziński, doradca podatkowy. - W internecie pracownicy skarbówek dyskutują, jak skutecznie "przygwoździć" nierządników - opowiada.
W odpowiedzi stworzył poradnik instruujący, jak prostytucję fiskusowi udowodnić. - Nie namawiam do oszustwa - zaznacza. - Jeśli ktoś nierządu nie uprawia, to i tak go nie udowodni. Ale gdy ktoś rzeczywiście tak zarabia, powinien wiedzieć, jak to udokumentować.
Poradnik powstał na podstawie konkretnych przypadków i wyroków sądowych. Brzeziński radzi prowadzić zeszyt i w nim notować fakty. Przykład: "Blondyn w szarym garniturze zaczepił mnie w barze Ósemka. Mówił, że pracuje w banku. Poszliśmy do Bristolu. Wynajął na jedną noc pokój nr 113. Zapłacił 750 złotych gotówką".
W każdym roku polskie urzędy sprawdzają szczegółowo dochody i wydatki kilkuset podatników. Ci muszą odpowiedzieć, skąd mają pieniądze. Co dziesiąty mówi: płacą mi za seks.
Bo prostytucja jest jedyną nieopodatkowaną działalnością zarobkową w Polsce. Zakazane jest stręczycielstwo (nakłanianie do prostytucji) i sutenerstwo (czerpanie korzyści z prostytuowania się innej osoby). Ale prawo nie zabrania brania od klienta pieniędzy, gdy "usługi" świadczymy sami. Nierząd stał się więc łatwym sposobem potwierdzenia w skarbówce źródła wysokich dochodów. - I pewnie dlatego liczba "uprawiających" w Polsce nierząd szybko rosła - mówi Artur M. Brzeziński, doradca podatkowy.
Fiskus przez lata kapitulował przed takimi podatnikami. Ale w końcu wypowiedział im wojnę. Pyta, docieka i sprawdza, czy aby na pewno podatnik z nierządu żyje. - Tak, prosimy o przedstawienie dowodów - potwierdza Agnieszka Pawlak, rzeczniczka Izby Skarbowej w Łodzi.
Skąd ta zmiana? - Śledzimy na bieżąco orzecznictwo sądu administracyjnego we wszystkich spornych sprawach - wyjaśnia Pawlak. - Na podstawie wyroków zauważamy zmianę w podejściu sądu do zaufania wobec podatnika. Kiedyś wystarczyło, że podatnik "uprawdopodobnił" swoje zeznania. Dziś musi je udowodnić.
Dlatego w Łodzi podatnicy, którzy tłumaczą, że żyją z nierządu, są proszeni do zacisznego pokoju. Tu mogą porozmawiać z urzędnikiem (a drugi urzędnik jest świadkiem przesłuchania) i pokazać dowody: faktury z hoteli, zdjęcia, notatki z kalendarza, maile czy billingi. I podać namiary na swoich klientów - oni też trafią do "dyskretnego pokoju", by podczas przesłuchania potwierdzić zeznania podatnika.
- Zwykle nie dochodzimy do tego etapu. Wystarczy poprosić o dowody i podatnik już się z nierządu się wycofuje - mówi Agnieszka Pawlak.
Podobnie pracują już w innych skarbówkach. W Poznaniu tego rodzaju rozmowy prowadzi specjalnie przeszkolony pracownik. O co pyta? To jego tajemnica. - Tak jak dobry szef kuchni nie ujawnia swoich przepisów - śmieją się w tamtejszej izbie skarbowej.
Na Śląsku w ubiegłym roku utrzymywania się z nierządu nie udowodnił żaden podatnik. Próbowało się nim tłumaczyć kilka osób, ale wszystkie poległy w ogniu pytań. Nawet kobieta, która szczegółowo przygotowała legendę.
- Podawała miejsca spotkań, adresy hoteli, w kalendarzu miała zapiski potwierdzające daty. Podała świadków-klientów, a ci powiedzieli, że faktycznie płacili jej za usługi seksualne - opowiada Joanna Kruz z Urzędu Kontroli Skarbowej w Katowicach. Urzędnicy dowiedli, że świadkowie to jej znajomi.
Zmianę podejściu do podatnika widzi mecenas Brzeziński, doradca podatkowy. - W internecie pracownicy skarbówek dyskutują, jak skutecznie "przygwoździć" nierządników - opowiada.
W odpowiedzi stworzył poradnik instruujący, jak prostytucję fiskusowi udowodnić. - Nie namawiam do oszustwa - zaznacza. - Jeśli ktoś nierządu nie uprawia, to i tak go nie udowodni. Ale gdy ktoś rzeczywiście tak zarabia, powinien wiedzieć, jak to udokumentować.
Poradnik powstał na podstawie konkretnych przypadków i wyroków sądowych. Brzeziński radzi prowadzić zeszyt i w nim notować fakty. Przykład: "Blondyn w szarym garniturze zaczepił mnie w barze Ósemka. Mówił, że pracuje w banku. Poszliśmy do Bristolu. Wynajął na jedną noc pokój nr 113. Zapłacił 750 złotych gotówką".
Źródło: Gazeta Wyborcza